Jak wszyscy zdążyli się już dowiedzieć, Polska na Mistrzostwach Świata w Lekkiej Atletyce zdobyła aż 8 medali, co jest dla nas największym sukcesem w tej epoce. 2 medale zdobyliśmy w skoku o tyczce - złoto dla Anny Rogowskiej i srebro dla Moniki Pyrek.
Dzisiaj zajmę się tym drugim medalem. Bo istotnie, jest czym się zajmować.
Monika Pyrek zdobyła wicemistrzostwo świata ex aequo z Amerykanką Chelsea Johnson. Osiągnęła dobry wynik 4,65 i medal się za to jak najbardziej należy. Co do tego nie ma wątpliwości. Srebrny medal za wicemistrzostwo świata powinien zawisnąć na szyi Moniki Pyrek, a zaraz potem powinien rozbrzmieć Mazurek Dąbrowskiego, gdyż mistrzynią świata została Anna Rogowska. Stało się jednak inaczej i tutaj mamy problem...
Najpierw pani Monika została wyczytana jako brązowa medalistka. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Może Niemcy zrobili to specjalnie, bo ich zawodniczka, uzyskując tę samą wysokość, była dopiero czwarta? Może to tylko przypadek? Nie wiem i nie chce mi się dociekać. Prawda jest jednak taka, że Pyrek została wyczytana jako zawodniczka z trzeciego miejsca, a była druga. A to dopiero początek.
Potem, gdy stanęła jednak na drugim stopniu podium, dostała medal, który... nie miał należeć do niej! Należał się on rónież drugiej Chelsea Johnson(był podpisany, że to dla Amerykanki, więc inaczej być nie może). Obie panie zorientowały się o tym, schodząc ze stadionu i tam Amerykanka otrzymała swój medal.
Polka dostała "tymczasowo" inny medal. Taki pamiątkowy, jaki dostają niektózy dziennikarze będący na tych mistrzostwach. Ma go odesłać organizatorom imprezy w wyznaczonym terminie i otrzymać właściwy medal. Oby tylko tym razem to już był rzeczywiście właściwy medal. Oby znowu nikomu się nie pomyliło i oby już skończyło się to zamieszanie. Bo jestem pewien, że nikomu nie służy owe zamieszanie, nawet organizatorzy tracą na tym dobre imię.
Taka sytuacja nie powinna w ogóle się wydarzyć. Mistrzostwa Świata to poważna impreza i tam nie może rządzić przypadek. Organizatorzy powinni być przygotowani na to, że na pozycjach mealowych mogą paść takie same wyniki, tym bardziej w skoku o tyczce, w którym wszystkie startujące zawodniczki mają do pokonania te same wysokości i nie mierzy się, jak wysoko zawodnik/zawodniczka był(a) w powietrzu, tylko na jakiej wysokości była poprzeczka. Tutaj, jeżeli 2 osoby na zawodach uzyskają taki sam wynik, to nie jest takie dziwne. Szkoda, że organizatorzy o tym nie pomyśleli.
Narzekamy, że w naszym kraju zawsze rządzi przypadek, mamy wszędzie bałagan i w ogóle tutaj jest źle i tylko łut szczęścia może pomóc w załatwieniu czegokolwiek. Okazuje się, że u nas nie jest aż tak źle. Niemcy też sobie nie zawsze radzą. Na mistrzostwach świata wszystko powinno być przygotowane idealnie. I jak organizatorzy zapomnieli przygotować medal dla medalistki zawodów, to na usta aż ciśnie się takie stwierdzenie... Niezły burdel tam mają w Berlinie, co nie?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach