Co was najbardziej irytuje? Czego najbardziej nie znosicie w zachowaniu innych? Co jest dla was najbardziej wkurzającą rzeczą?
Mnie do szału doprowadza nabijanie postów na forum, bo poświęcam na to dużo czasu i taką dostaję "nagrodę" Bardzo nie lubię plastiku i wazeliny(oczywiście w przenośni), takiego promowania się na siłę na wszystkich frontach. To jest bardzo denerwujące, ludzie robią z siebie coś, co ciężko nazwać w jakikolwiek sposób, żeby ich nie obrazić i oburzają się, że nie mam o nich dobrego zdania.
Nie lubię też sytuacji, w których najpierw ktoś mówi ciągle, żeby być z nim szczery, a potem obraża się, mówiąc "Jak mogłeś powiedzieć mi coś takiego? Ty chamie!". Szczerość to szczerość. W tym przypadku brakiem szczerości jest mówienie "Chcę, żebyś rozmawiał ze mną szczerze". Tak będzie źle, ale inaczej też nie będzie dobrze.
Irytuje mnie ta ostatnia moda na Demotywatory. Sam fakt, że strona jest popularna, nie jest zły, ale to wiąże się z mnóstwem kiepskich Demotów. No i nagle przestało śmieszyć, a zaczęło się robić gówno, które ma mieć głębokie przesłanie. A wychodzą takie teksty w stylu zdesperowanych nastolatków obracających się w subkulturach Emo.
To teraz wy napiszcie, co irytuje was. Tylko piszcie szczerze
_________________
REKLAMA
Ulubiona drużyna: Górnik Zabrze / Liverpool FC
Zbierasz od: Czerwiec 2006
Dołączył: 06 Lis 2009 Posty: 805
1) Przede wszystkim - szkoła. A szczególnie teraz gdy do świąt zostały niecałe 2 tygodnie, a nauczyciele dostali świra na robienie sprawdzianów, kartkówek i Bóg wie czego jeszcze.
2) Dojazdów do szkoły. Wstawanie o godzinie 6 rano to tak samo jakbyśmy z sauny wybiegli na śnieg i poturlali się w nim.
3) Poniedziałków. Pierwszy dzień po "ciężkim i męczącym weekendzie". Jeszcze gdy w niedziele śpię minimum do 11, a następnego dnia trzeba wstać 5 godzin wcześniej. Poza tym poniedziałek to taki dzień, że zawsze jestem pytany z jakiegoś przedmiotu
Teraz rzeczy niezwiązane ze szkołą:
4) Wkurzają mnie osoby, które grają bohaterów przed kolegami, a potem okazują się zwykłymi idiotami.
5) Wkurza mnie oczywiście niekorzystny wynik spotkania jakiejś mojej drużyny. Przykładowo po przegranej Wisły z Levadią Tallinn rzucałem wszystkim co wpadło mi w ręce, a po przegranej naszej reprezentacji z Austrią na Euro 08 aż się popłakałem.
Jeszcze kilka takich rzeczy bym wypisał ale jakoś nie mam głowy aby myśleć po 8godzinnym dniu w szkole
_________________
Ostatnio zmieniony przez PrzemkoXVI 09-12-2009, 21:45, w całości zmieniany 1 raz
5) Wkurza mnie oczywiście niekorzystny wynik spotkania jakiejś mojej drużyny. Przykładowo po przegranej Wisły z Levadią Tallinn rzucałem wszystkim co wpadło mi w ręce, a po przegranej naszej reprezentacji z Austrią na Euro 08 aż się popłakałem.
Na tej zasadzie można iść na mecz i dać komuś w mordę, bo wkurzyło cię to, że twoi przegrali hehe. Moim zdaniem sztuka leży w tym by sobie z tym poradzić w racjonalny sposób, bez płaczu i przemocy. Przecież to tylko sport, jeżeli na meczu płaczesz, to co zrobisz na pogrzebie (odpukać!)?
Każdy tak, a nie inaczej reaguję, więc nie musisz odpowiadać na to pytanie.
W tamtym meczu padł wynik 1:1. Może oglądaliśmy inne spotkania?
Dla mnie była to przegrana. Nie dyktuje się karniaków w takich sytuacjach
HugoL3 napisał/a:
Na tej zasadzie można iść na mecz i dać komuś w mordę
Dlatego nie chodzę na mecze tylko zostaję w domu przed Tv
HugoL3 napisał/a:
Moim zdaniem sztuka leży w tym by sobie z tym poradzić w racjonalny sposób, bez płaczu i przemocy. Przecież to tylko sport, jeżeli na meczu płaczesz, to co zrobisz na pogrzebie (odpukać!)?
Owszem można sobie z tym poradzić, ale jak jesteś w jakimś barze gdzie inni kibice również wiernie kibicują to mogą każdemu się udzielić emocje. Nie mówię o przemocy ani o płaczu - broń Boże.
Dlatego nie chodzę na mecze tylko zostaję w domu przed Tv
I bardzo niesłusznie, na żywo można znieść nawet wyjątkowo kiepskie widowisko, a jak za dużo naoglądasz się w telewizji Manchesterów, Realów, Barcelon, Arsenalów, Milanów, Ajaxów i innych superdrużyn, to zwykły mecz w telewizji wyda ci się bardzo nudny
HugoL3 napisał/a:
jeżeli na meczu płaczesz, to co zrobisz na pogrzebie (odpukać!)?
No wydaje mi się, że na pogrzebie to już zbyt wiele zrobić nawet nie będzie w stanie
I bardzo niesłusznie, na żywo można znieść nawet wyjątkowo kiepskie widowisko
Fajnie, żyjemy w takim, a nie innym kraju gdzie piłka nożna jest chujowa. Przepraszam za to słowo, ale inaczej się nie da tego nazwać. Gdyby u mnie w mieście grał taki Juventus czy coś to bym chyba od razu karnet na caly sezon wykupił, a tak jestem skazany na dwie marne drużyny ze stolicy... No sry kibice, ale co to kurwa za Legia czy Wisła, jak daje dupy z najgorszymi drużynami... w najgorszej lidze! Na dobrą sprawę słabiaki z najlepszych lig mogły by ojebac nasze najlepsze ekipy. Póki to się nie zmieni nie zamierzam kibicować takim drużynom, wspierać ich, płacić za to, by sobie na nie popatrzeć itd. Pewnie stwierdzicie, że kibicuje bogatym/najlepszym, ale nie o to mi chodzi. Jeżeli mam do wyboru, obejrzeć mecz Legii za 50 zł czy ileśtam, albo uzbierać 300 zł i pojechać z fanklubem na mecz to zdecydowanie wole to drugie... i wtedy faktycznie mam w dupie, czy wygrają, czy przegrają. Atmosfera wtedy jest cudowna, a co ja mam poczuć jak przyjde na mecz drużyny, która mnie w ogóle nie interesuję?
Wiem, wiem. Mecz polskiej ligi oglądany na żywo z reguły jest dobry tylko wtedy, kiedy jest się osobą związaną emocjonalnie z którąś z drużyn. Bilety na Legię są bardzo drogie, bo ITI robi wszystko, by wyjebać z trybun kibiców i zastąpić ich paroma setkami ludzi z klasy Biznes. Kibice im na stadionie niepotrzebni, bo śmiecą, doping im na stadionie niepotrzebny, bo czasem pomiędzy pieśniami padają wyzwiska, flagi im na stadionie niepotrzebne, bo zasłaniają ludziom boisko, a oprawy im niepotrzebne, bo race dają za dużo dymu, serpentyny trzeba będzie posprzątać, sektorówki zasłaniają ludziom cały widok, a po kartoniadach zostaje za dużo kolorowych papierków na stadionie. Młynowego chyba wyrzucili ze stadionu na dobre, skutecznie wypraszają zakazami mnóstwo osób, które przed wejściem ITI zostawiały na meczach Legii serce i gardło i z żywego stadionu, na którym bywa po 10 tysięcy osób robią gówno, na którym nie można uzbierać pełnych trybun, choć na razie liczą one niecałe 5 tysięcy miejsc.
W Polsce chcą wprowadzić ten słynny "angielski model kibiców". Szkoda, że zapomnieli wprowadzić angielski model piłkarzy.
Mnie wczoraj wkurzyła sytuacja z karnetami na Górniku. 5. raz kupuje tam karnet i tylko raz było normalnie!
Sprzedaż miała się odbywać w 3 punktach - sklepie kibica(tylko karnety na trybunę krytą) i 2 kasach. Nikt nie poinformował kibiców, że karnety były też w sprzedaży w salonie sprzedaży w innym miejscu w Zabrzu oraz w sklepie kibica w Rudzie Śląskiej, niektórzy jednak postanowili tam poszukać i dobrze na tym wyszli.
Sprzedaż miała się rozpocząć o godzinie 9. Wtedy ustawiłem się w długiej kolejce. Nie wiem czemu, ale pierwsze karnety sprzedano dopiero tuż przed godziną 10. Wyrobienie jednego trwało znacznie dłużej niż w poprzednich latach, na dodatek mnóstwo osób przychodziło i zamawiało z miejsca np. 10 karnetów(dla siebie i znajomych z osiedla), co dawało co najmniej 15 minut czekania, aż ta jedna osoba zostanie obsłużona. Na samym początku słyszałem rozmowy telefoniczne, w których padały słowa typu "jestem teraz w kolejce do kasy, jeszcze jakieś 2 godziny". Liczyłem, że będzie lepiej i nie wierzyłem, że przyjdzie mi czekać tak długo.
Kolejka posuwała się w ślimaczym tempie i zdarzało się, że w ciągu godziny niemal się nie ruszała. Po godzinie 16 system padł i rzekomo przeszkolenie pracownicy zupełnie nie wiedzieli, co robić. Dzwonili do informatyków, chodzili tam i z powrotem, co chwilę wychodząc z tej kasy. Po jakimś czasie cała kolejka rzuciła się do Sklepu Kibica(jest on na stadionie). Kiedy tylko padło hasło "znowu mają karnety!", towarzystwo pobiegło z powrotem do kasy biletowej. Dziwnym zbiegiem okoliczności zająłem miejsce na początku kolejki, ale ta po paru minutach "spęczniała" i przede mną pojawiło się więcej osób. W końcu sprzedaż ponownie ruszyła, ale tempo nadal było żenujące. Ktoś, kupując karnet, podał jako dowód tożsamości samą legitymację szkolną. Był wyjątkowo zaskoczony, że trzeba też podać numer PESEL, który przecież musiał znaleźć się na każdym karnecie! Po chwili podał i... okazało się, że to nieprawidłowy numer. Obsługiwanie tego jednego klienta trwało około dziesięciu minut. W końcu doszedłem do kasy i kupiłem ten karnet. Na paragonie widnieje godzina 18:19. To oznacza blisko 9 i pół godziny czekania w kolejce
A ja już myślałem, że to, co się działo pół roku temu, było już szczytem możliwości szefów tego klubu...
Budka, w której siedzieli pracownicy wyrabiający karnety, była tuż za płotem(takie dosyć wysokie kraty wbite w beton). Może to przemyślane działanie architekta projektującego stadion, bo jednym z haseł, które padło pod tą kasą biletową było skromne "K...a, jakby nie ta krata, to...". Generalnie więcej było szyderczych uwag zasłyszanych w kolejkach:
"A: K...a, oni dopiero teraz uczą się, jak obsługiwać ten system(kiedy system się zawiesił i trzeba było go restartować)!
B: Na naukę nigdy nie jest za późno"
"A: Ile trwa wyrobienie jednego takiego karnetu?
B: Tak od godziny do 40 minut...
C: Zależy, jak długie nazwisko - jeżeli jest długie, to wklepywanie tego do systemu zajmie im godzinę, 40 minut to jest dla tych krótszych imion i nazwisk."
Desperacja po paru godzinach stania w kolejce była widoczna gołym okiem, a krótki film z kolejkami przed tymi 2 kasami pojawił się nawet w GórnikTV. Kurwa, ktoś za to MUSI wyjechać z klubu na taczce
Maćku, a czy Górnik to tylko raz w roku pozwala na sprzedaż karnetów? Bo nie rozumiem za bardzo, ja jestem taką osobą, która nie zamierza czekać nawet 30 minut w kolejce do wędlin itd., a co dopiero taka kolejka do kasy biletowej... No, chyba że taka była konieczność tj. jeden taki dzień w roku...
Wiosną w Zabrzu karnety wyprzedano w pierwszym dniu sprzedaży. Nie wiem, ile sprzedano karnetów dziś, ile zostało na kolejne dni. Takich informacji nikt nie udzielił - z nieoficjalnych danych wiem, że pierwszego dnia sprzedano około 1000 karnetów, ale nie jestem w stanie powiedzieć, jaka była ilość kart przygotowanych do sprzedaży. Żeby uniknąć sytuacji sprzed pół roku postanowiłem pójść pierwszego dnia i to rano(wtedy cudem dostałem karnet w miejscu, w którym dobrze "zamaskowano" fakt, że tam też da się to kupić).
Pierwsze, co moja matka powiedziała po tym, jak ten karnet kupiłem: "Za komuny babcia tyle po kiełbasę nie stała"...
W tym roku "tylko" 3,5 godziny kolejki, może niewiele więcej...
Wkurza mnie od zawsze mój brak konsekwencji. To, że zawsze pojawia się jakiś dobry pomysł i szybko z niego "tak po prostu" rezygnuję albo odkładam w czasie w nieskończoność. Ostatni przykład - jeszcze parę dni temu pisałem, że na 100% biorę wreszcie większy z boxów figurek legend LFC. No i szybka zmiana planów, teraz o nim już nie myślę i rozglądam się za czymś zupełnie innym, a część tych pieniędzy zdążyłem wydać nawet na inne figurki. No i zbieram się do tego zakupu od roku albo dłużej, a znowu odpuszczam...
Drażni mnie ten brak zdecydowania i motywacji i myślę, że pora zacząć z tym walczyć, ale... jeszcze nie teraz. I tak zawsze.
Tym razem już raczej sprawy nie odwrócę i jak na razie boxu nie kupię, ale serio trzeba coś zrobić z tą przypadłością.
Ulubiona drużyna: AC Milan
Zbierasz od: zaczynam od stycznia 2012
Wiek: 36 Dołączył: 04 Sty 2012 Posty: 228 Skąd: Podkarpacie
Wysłany: 14-01-2012, 23:47
Wkurza mnie wiele rzeczy...
Podam kilka:
1. Wtopy w bukmacherce (po 1 meczu co chwilę)
2. Politycy nasi kochani...Jak włączam TV i czasem ich widzę i słyszę co robią jakimi bzdurami się zajmują itp to szlak człowieka trafia...
3.wkurza mnie chlapa w zimie na chodnikach...
4.wkurzają mnie ludzie o dwóch twarzach
itp... itd...temat rzeka...
No to tak na chwilę obecną:
Ceny paliw: nie wiem, czy wspominałem, ale od sierpnia jestem kierowcą, a aktualnie jestem mega-zdenerwowanym kierowcą. Za coś jeździć trzeba, a jeszcze felgi na wiosnę trzeba wymienić. Uspokaja mnie jedynie fakt, że paliwo nie może być droższe niż 10zł. W przeciwnym razie wszystkie stacje musiałyby wymieniać swoje tablice wyświetlające ceny paliw, ponieważ jest tam jedynie miejsce na cyfrę max. 9.99 PLN.
Nauczyciele uczący w klasach maturalnych: nie ważne czy zdajesz na maturze matematykę, biologię, niemiecki - i tak dla każdego z nauczycieli ich przedmiot jest naj. Zamiast uczyć się do egzaminu maturalnego, często zastępuję to lekcjami typu WOS, WOK, Historia i inne niepotrzebne mi przedmioty.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach